Analytics

English blog

Snufkin - my blog in English

Hello English speakers , My blog is in Polish and it will stay that way. You can use the Google translate widget provided. This said, I have...

8 sie 2020

GSB - Etap 16: Szczyt Dnia - Polica

 Polica ma pecha. Z wysokością 1369m n.p.m. jest drugim najwyższym szczytem na GSB - wyższa od bardziej znanych gór takich jak Halicz, Turbacz czy Barania Góra - a mimo tego jest mało znana i nie jest celem turystycznych pielgrzymek. Na moim etapie 17 była przygrywką przed Babią Górą. Aby ją uhonorować, nagnę moje zasady przyznawania tytułu „Szczytu Dnia” i przesuwam ją na Etap 16 (Skawa - Hala Krupową), w którym nie było szczytu dnia. 

Najpierw kwestia nazwy. Na niektórych mapach widnieje w liczbie mnogiej - Police. Jednak obecna  nazwa to l.poj., rodz. żeński - Polica

Góra mało znana, ale ma swoją historię. Była szczytem granicznym między Galicją i Węgrami a potem między okupowaną Polską a Słowacją.  Na jej zboczach były słupki graniczne z literkami S i D (Deutschland). Po II wojnie światowej Polica znalazła się w całości w granicach Polski. Słupki zostały zlikwidowane i częściowo wykorzystane do budowy ... czerwonego szlaku z Krowiarek na Babią Górę. Widziałem ich kilka, na jednym porzuconym z boku szlaku siedziałem. 

W historii Policy jest też katastrofa lotnicza samolotu LOTu z 1969r, w której zginęli wszyscy na pokładzie. Na szczycie jest krzyż oraz pomnik, oba z wykorzystaniem elementów rozbitego samolotu. Historia trochę tajemnicza, bo samolot leciał z Warszawy do Krakowa, minął Kraków, wypadł z zasięgu tamtejszej kontroli lotów. Dlaczego samolot znalazł się tak daleko od celu, nie wiemy.

Sama Polica jest zalesiona i nie oferuje wielu punktów widokowych. Ale są prześwitu skąd widać Babią Górę. 

Dziekuje Rafałowi, który na szczycie Policy umieścił zafoliowaną kartkę z ciekawymi informacjami. 

7 sie 2020

GSB - Etap 17: Hala Krupowa - Babia Góra

Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.

Metą jest Schronisko PTTK Markowe Szczawiny, ale Babia Góra, najwyższy szczyt całego GSB, zasługuje na miejsce w tytule posta.

Wreszcie Babia Góra. Potem wędrówka GSB nabierze innego odcienia - z wyzwania stanie się kończeniem zadania. Raz, bo kulminację będę miał za sobą, a dwa - będę szedł szlakami dobrze mi znanymi z wcześniejszych wędrówek.

Dzień zaczął się o ... północy. W schronisku była grupa młodych ... hm, raczej nie turystów, powiedzmy imprezowiczów, którzy weszli na Krupową na ognisko. Wiata jest daleko od budynku, więc nikomu nie przeszkadzali. Ale jakoś po północy zimno im się zrobiło i impreza przeniosła się do budynku. Muzyka, śmiechy i wulgaryzmy - chyba zapomnieli zabrać Kulturę z domu (albo nigdy jej tam nie było). 

Jakoś zasnąłem i wstałem przed świtem. Trochę od schroniska jest rozległa hala i mały szczyt. Warto wstać by oglądać stamtąd takie widoki...




Jestem sam i wschód słońca, kiedy nagle słychać „k.... jaki za....sty widok”. Aha, u młodych towarzyszy jakiś romantyzm się obudził... Powiem tak - mam kolegę Ukraińca, dwa lata w Polsce i jego zasób przymiotników do opisania wschodu słońca w j. polskim jest zdecydowanie obfitszy. 

No dobra, wystarczy narzekania na młodzieży chowanie. W ramach rekompensaty ze strony pokolenia 20-latków później na szlaku spotkam fantastycznych młodych plecakowiczów na GSB do Wołosatego. 

Dzień zapowiada się upalny i taki będzie. Chwilę zastanawiam się czy skoro już tak wcześnie wstałem, to czy nie ruszać od razu. Ale po drodze nie mam perspektywy śniadania, więc czekam do 8:00, zamawiam mega jajecznicę z 4 jajek i kawę i ruszam 8:45. 

Przed zejściem na Krowiarki muszę się wspiąć na Policę (uwaga - to jest TA Polica a nie TE Police). 


Trochę żal mi tej góry - z 1369m n.p.m. jest wyższa od Halicza, Radziejowej, Turbacza i Baraniej a nie jest szczytem „pielgrzymkowym”. Dobrze dla mnie - jestem sam. Mam czas na pogadankę z dwójka młodych GSB-owiczów (dobrze, że są, zacierają nieprzyjemne wrażenie po swoich rówieśnikach ze schroniska) oraz „góralem” z Zielonej Góry - pan w bojówkach i flanelowej koszuli (ilu takich zostało na szlakach?), który wyrwał się od codziennej rutyny i idzie przed siebie (wariacja nt GSB). Doradziłem mu, że skoro nie musi iść czerwonym, to niech podjedzie busem z Jordanowa do Rabki i wędruje po Gorcach zamiast po asfalcie między ww miastami. 
 
A Policę uhonoruję - zostanie szczytem dnia poprzedniego. Nagnę moje zasady ale Polica zasługuje na własny post. 

Jest upalnie, ale w lesie przyjemnie - poza muchami. Spryskuje się sprayem na kleszcze i jego miętowy zapach odstrasza wszystkich amatorów potu na mojej skórze. 

Idę wolno. Może przez upał, a może do Królowej Beskidów nie wypada wpaść w biegu? Zwykle mój czas jest ok 10% lepszy od czasów podawanych przez mapa-turystyczna.pl ale dzisiaj będzie inaczej. Do Markowych dojdę w 7:20h. 


Dochodzę do Krowiarek. Parking wyglada pesymistycznie. Ale dzięki późnemu wyjściu poranna fala już wyszła (i jeszcze nie zdążyła wrócić). Jest sporo ludzi, ale nie są to dzikie tłumy. Trudno wszystkim mówić „dzień dobry”, pozdrawiam tych ubranych bardziej wędrówkowo niż spacerowo oraz osoby +60. A także rodziców z maluchami - podziwiam mamusie i tatusiów, którzy swoje pociechy wnoszą, holują i w każdy inny sposób wpajają im miłość do gór. Jednej mamie niosącej dwulatka mówię, że to wyczyn większy niż przejście GSB. 

Idac w górę zwracam uwagę na dawne słupki graniczne wykorzystane jako stopnie. Opiszę je w jutrzejszym poście

No i wreszcie Ona. Królowa. Daję sobie czas na spotkanie sam na sam, trochę pod szczytem gdzie trwa audiencja generalna. Teraz wypada zamilknąć. 







Przy zejściu do Markowych Szczawin trochę dotyka mnie cień mgły, ale to tylko takie przypomnienie, że to Królowa dyktuje warunki w sali tronowej. Po chwili chmura znika i znów jest słonecznie. W sam raz by iść jeszcze raz pod górę na zachód słońca. 



Podsumowanie:

Data przejścia: 07.08.2020
Długość: 16,6km
Mój czas przejścia: 7:20h (brutto, łącznie z postojami)
Suma podejść: 1075m
Szczyt dnia: Babia Góra, 1725m n.p.m.
Literka sponsor odcinka: B, oczywiśćie, że B jak Babia Góra i jak całe Beskidy

<<< Etap 16 ---------- Etap 18 >>>

Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.

6 sie 2020

GSB - Jak przejść Zakopiankę (od zachodu)

5.08.2020 przeszedłem „Zakopiankę” idąc od wschodu - tutaj opis. Zrobiłem zdjęcia, które pomogą również tym idącym od zachodu (Skawa -> Rabka Zdr).

Dochodzimy do drogi DK7 („stara siódemka”), po lewej jest znak graniczny gminy Lubień). I teraz - w wersji dla leniwych - możemy po prostu iść wzdłuż tej drogi (skręcamy w prawo ze szlaku) i przejść wiaduktem NAD S7 („nowa expresówka”) i zaraz za nim skręcamy w lewo. 

W wersji dla ambitnych, przekraczamy DK7 i wchodzimy w gęste zarosła po drugiej stronie. Dojdziemy do znaku mówiącego, że dalej nie ma szlaku. Szlak jest - wchodzimy w chaszcze i dojdziemy do siatki ogradzającej S7.


Skręcamy w prawo i idziemy wzdłuż ogrodzenia aż dojdziemy do rowu odwadniającego. Przechodzimy go (albo obchodzimy idąc w prawo) i wchodzimy na wiadukt DK7 NAD S7. Zaraz za wiaduktem skręcamy w lewo, potem pierwsza w prawo i jesteśmy z powrotem na czerwonym szlaku. 


Jeśli mamy apkę mapa-turystyczna.pl, opisane wyżej obejście jest już naniesione. 

Zobacz szczegóły trasy Granice – 49.6213866, 19.9311764, 0:22 h (1,29 km):

GSB - Jak przejść Zakopiankę (od wschodu)

5.08.2020 zmierzyłem się z przejściem S7 („Zakopianki”) na szlaku GSB. Szedłem od wschodu i tu zamieszczam szczegółowy opis. Idąc  z zachodu jest łatwiej. 

Po przejściu przez Rabkę Zdr i Skomielną Białą idziemy przez rozległą łąkę. Na jej końcu jest znak, że dalej nie wolno. Bez sensu, bo przejście jest i to wcale nie między samochodami. 

Skręcamy w lewo, dochodzimy do drogi DK7 („stara siódemka”) i po skręceniu w prawo, jej wiaduktem przechodzimy NAD S7 (nowa „expresówka”)

Teraz dwie wersje - najpierw dla purystów, by iść cały czas czerwonym. Na końcu wersja dla leniwych ;-)  

Zaraz za wiaduktem nim schodzimy w prawo do rowu odwadniającego (albo idziemy do jego końca i wracamy drugą stroną) i idziemy wzdłuż siatki ogradzającej S7.


Po kilkudziesięciu metrach skręcamy w prawo - jest znak szlaku. Trzeba przedrzeć się przez gęste zarośla - natura odbiera sobie ścieżkę rzadko uczęszczaną przez wędrowców - aż dojdziemy do DK7 (ponownie - to ta sama droga, której wiadukt wykorzystaliśmy) na wysokości znaku granicznego gminy Lubień. Tu skręcamy w lewo i idziemy dalej czerwonym. 

W wersji dla leniwych - po przejściu wiaduktem darujemy sobie przedzieranie się przez chaszcze i po prostu idziemy wzdłuż DK7 aż do ww. znaku. 

Jeśli używamy mapa-turystyczna.pl, to to przejście jest zaznaczone!

Zobacz szczegóły trasy 49.6213871, 19.9311779 – Granice, 0:22 h (1,29 km):

Powodzenia!

GSB - Etap 12: Literka Sponsor - "S"



Sponsorem etapu 12 zostaje literka „S” jak Sądecki Beskid, Słowacja (tu trochę naciągam, jest blisko ale o Słowacji będzie przy okazji etapu granicznego z Babiej na Miziową) oraz Szlak Partyzantów

Wschód słońca na Hali Łabowskiej

Beskid Sądecki wyraźnie zaznacza się na GSB. Jeśli idziemy od wschodu, tak jak ja, to po szczycie Wołosań (1047m n.p.m.) w Bieszczadach przez cały Beskid Niski nie ma żadnego „tysięcznika”. Pierwszym jest Jaworzyna Krynicka 1114m n.p.m. ale też całe jej pasmo utrzymuje poziom. 

Widok z Jaworzyny Krynickiej

Potem schodzimy do głębokiej doliny Popradu w Rytrze i po drugiej strony mamy pasmo Radziejowej 1262m n.p.m.  

Po drodze oraz z wieży na jej szczycie mamy imponujący widok na Tatry, Pieniny, Gorce i Babią Górę  

Widok ze schroniska na Przehybie

Wędrówkę po Beskidzie Sądeckim kończymy schodząc do doliny Dunajca w Krościenku. 

Widok na Krościenko z podejścia pod Lubań. Beskid Sądecki po lewej  

Podczas moich trzech etapów w Beskidzie Sądeckim zwróciłem uwagę na liczne znaki i pomniki upamiętniające partyzantów z II Wojny Światowej. Jesteśmy na Szlaku Partyzantów. Mam zwyczaj czytania napotkanych tablic. Po której kolejnej nasunęła mi się refleksja - może niepoprawna politycznie - o partyzantach z Karpat mało kto pamięta. Czcimy pamięć powstańców warszawskich, a zapominamy o wielu innych bohaterach. Partyzanci tacy jak ci z Beskidu Sądeckiego nie zapisali się „akcją pod Arsenałem”, nie pisali „Kamieni na szaniec” ale suma ich działań w czasie okupacji na pewno ma znaczenie i na pewno warto o nich pamiętać. Powstanie Warszawskie zakończyło się unicestwieniem miasta, partyzantka polowa sprawiała, że okupant tracił dużo sił i środków i nie mógł czuć się bezpiecznie w okupowanej Polsce. 


Dobrze, że na szlaku w Beskidzie Sądeckim ci wielokrotnie bezimienni partyzanci są upamiętnieni. Warto przy pomnikach/nagrobkach/tabliczkach zatrzymać się na chwilę. Chwała Bohaterom!

GSB - Etap 16: Skawa - Hala Krupowa

Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.

Przeszkoda w postaci Zakopianki pokonana, dzisiaj można skoncentrować się na szlaku. Mam 25km, z czego pierwsza połowa asfaltem


Pogoda jest rewelacyjna - pochmurnie, 17°. Rewelacyjna? Tak, jeśli mamy w perspektywie 12km po asfalcie. 

W królewskim łożu w agro Handzlówka spało mi się jak nigdzie wcześniej na szlaku. I po raz pierwszy obudził mnie budzik. Śniadania nie mam, więc zbieram suche ubrania i gotuję się do drogi. 

Buty niestety wilgotne - ale plusem noclegu w agro jest suszarka. 20min i buty gotowe. Ruszam 6:15, po drodze kupuję jogurt i banan na śniadanie - pod sklepikiem jest ławeczka i stolik - oraz dociążam plecak wodą 0,7 i czterema jabłkami. Lotny start 6:45. Dobra pogoda - temperatura w sam raz na t-shirt, ale słońce schowane. 

Szlak idzie przez Skawę, ale wkrótce opuszcza główną drogę i kieruje się opłotkami w stronę Wysokiej. Nie jest źle jak na odcinek asfaltowy

W Wysokiej czytam historię bitwy pod Jordanowem z września 1939. To jest plus mojego niespiesznego wędrowania - 21 etapów daje średnią poniżej 25km/dzień - mam czas na widoki i poznawanie historii. A propos historii - za chwilę spotykam leśnego dziadka gawędziarza, który streszcza mi historie Jordanowa od Władysława Jagiełły po II Wojnę Światową. Będzie materiał na post „literka sponsor”. 


Po dziadku spotykam ... ślimaka. Tak jak, plecak na plecach i idzie swoim GSB. Nie przeszkadzam mu. 
Przy ślimaku taka refleksja - czy nasze życie tak nie wygląda z Bożej perspektywy? Idziemy swoją ścieżką, dźwigamy swój bagaż i nie zastanawiamy się jaki to ma sens i dokąd nas życie prowadzi...

Za lasem Jordanów i tu najmniej przyjemny odcinek mojego GSB do tej pory - ulica, tartak, betoniarnia, fabryka domów z drewna, a potem jeszcze remont chodnika. 

Po drodze udzielam porad innym wędrowcom GSB odnośnie pokonania Zakopianki ale staram się przejść Jordanów jak najszybciej. Na szczęście szlak wkrótce opuszcza centrum i idzie bocznymi uliczkami. Wiedzie nad rzekę i tory kolejowe (linia do Zakopanego) i prowadzi do wsi Bystra. Mijam ją szybko i wreszcie wchodzę w las - tak już będzie aż do schroniska. 

Najpierw hałasują piły łańcuchowe - trwa wyręb. Idę wyżej i nagle wszystkie nieprzyjemności etapu znikają. Jest las, trochę mgły (ale nie takiej wilgotnej jak wczoraj), dużo ciszy i ja. Dzięki wczesnemu startowi mam duuuużo czasu (do schroniska dotrę o 14:30) więc idę wolno, widoków co prawda nie ma, ale przyglądam się dziełu pająka, douczam się z lokalnej historii,  częstuje się jagodami (podane tak że nie trzeba się schylać i na dodatek umyte) i rozkoszuję się sam na sam z GSB. W jez. hiszpańskim jest czasownik „disfrutar” - rozkoszować się - którego rdzeniem jest obieranie skórki owocu. I taki jest właśnie jest ten fragment. Estoy disfrutandolo. 



W międzyczasie chmury znikają, wychodzi słońce i Halę Krupową docieram w upale. Jaka to przyjemność poczuć znowu promienie słońca na twarzy - po 48h chmur i mgieł. 


Nocleg w schronisku na Krupowej. Jeśli pogoda się utrzyma, idę na Police na zachód słońca.
Edit: nie utrzymała się, od zachodu idzie chmura

Mam swoją norkę w schronisku i taki widok z ławeczki przed nim. 
Etap, który wydawał się taki „byle przejść”, okazał się bardzo przyjemny. Fajnie jest umieć cieszyć się z drobnych rzeczy i doceniać to co jest nam dane. To recepta na szczęście. 


Podsumowanie:

Data przejścia: 06.08.2020
Długość: 24,3km
Mój czas przejścia: 7:45h (brutto, łącznie z postojami)
Suma podejść: 1195m
Szczyt dniaPolica, 1369m n.pm. (Na Policę wszedłem kolejnego dnia, ale góra zasługuje na odnotowanie)

<<< Etap 15 ---------- Etap 17 >>>

Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.