Analytics

English blog

Snufkin - my blog in English

Hello English speakers , My blog is in Polish and it will stay that way. You can use the Google translate widget provided. This said, I have...

21 sie 2020

GSB - Etap 16: Literka Sponsor - "L"

Etap 16 Skawa - Hala Krupowa nie miał oczywistej Literki - Sponsora. No bo o czym pisać na odcinku przechodzącym głównie asfaltem przez Skawę i Bystrą i potem las na Halę Krupową. Ale właśnie las pod Bystrą o dokładnie spotkany tam Leśny Dziadek dają idealną literkę dnia. A więc - "L" jak Las.

Szlak GSB jest bardzo leśny. Poza połoninami, fragmentami po asfalcie i górskimi halami, znacząca część szlaku prowadzi przez lasy. Przyjemnie jest wejść do chłodnego lasu po rozpalonej słońcem hali (etap 5, gdzie po wyjściu z lasów za Komańczą znajduje się ogromna łąka), las potrafi być magiczny we mgle (etap 6 do Wisłoczka) a nawet ten w deszczu jak między Wisłoczkiem a Chyrową ma swój urok. A także wymierne korzyści w postaci bogactwa owoców leśnych (za co jestem wdzięczny).

Ale skupmy się na lesie po wyjściu ze Skawy. Droga prowadzi do miejscowości Wysoka, gdzie przy szlaku znajduje się cmentarz obrońców Wysokiej z pierwszych dni II Wojny Światowej. 


W związku z niespiesznym tempem (GSB pokonałem w 21 dni, co daje ok. 24km//dzień) mam czas na czytanie przydrożnych tabliczek. Te przy cmentarzu w Wysokiej są niezwykle bogate w treść i w szczegółach opisują pierwsze dni wojny na tych terenach, tzw "bitwę pod Jordanowem". Chociaż wiemy jaki był końcowy efekt, zawsze warto dowiedzieć się czegoś nowego, czegoś o lokalnej historii i jej bohaterach. Obroną Wysokiej dowodził płk.(wtedy) Stanisław Maczek.



Za cmentarzem szlak prowadzi przez las. Szedłem myśląc o bohaterach, którzy, owszem, bitwę przegrali, ale wcześniej zniszczyli 70 niemieckich czołgów. Z zadumy wyrwało mnie "dzień dobry" - odpowiedziałem i miałem zamiar iść dalej, ale pan "Leśny Dziadek" (i jest to określenie sympatyczne, w żadnym razie nie pejoratywne!) zaczął rozmowę. Wziął mnie za ... studenta (w wieku +45 to duży komplement!). Pan historyk-amator i gawędziarz, błyskawicznie opowiedział mi historię ziemi Jordanowskiej, od XVI wieku do II wojny. Pan znał wiele szczegółów wspomnianej bitwy, w tym historię kaprala Dziechciarza, który w pojedynkę zlikwidował 6 czołgów (później starałem się to zweryfikować, znalazłem artykuł, który drużynie kaprala przypisuje 3 czołgi a samemu kapralowi kolejne dwa ). Mówił też o Jordanowskim proboszczu, który de facto rządził w czasie okupacji. Słucham oczarowany. Czar pryska, gdy pan przechodzi do utyskiwania na współczesnych księży i sędziów. Nie interesuje mnie polityka, grzecznie kończę rozmowę i idę dalej. 

A dalej spotykam Pana Ślimaka, który też z plecakiem idzie Głównym Szlakiem Beskidzkim. Chyba nawet chciał porozmawiać, wystawił różki. Nie znam niestety ślimaczego, więc zrobiłem fotkę i pomaszerowałem dalej. On ma swój szlak, ja mam swój. 


Za Jordanowem zaczyna się kolejny las - na zboczach masywu Policy, a szlak prowadzi na Halę Krupową. Tam częstowałem się borówkami. Ale najpierw zobaczyłem wyjątkowo cenne borówki, szczelnie oplecione pajęczyną. Nie chciałem sprawdzać, kto kryje się za siecią - a nuż wyskoczy pająk sycząc "my preciousssssss". Trochę dalej borówki już były zwykłe, nie bronione przez pająka.



I tak, zadowolony ze spotkania Pana Leśnego Dziadka, Pana Ślimaka oraz nie-spotkania Pana Pająka wyszedłem z lasu na Halę Krupową.


Wcześniej jednak, w miejscu gdzie do czerwonego na chwilę dołącza szlak niebieski (czy szlaki rozmawiają ze sobą przy takim spotkaniu?) widzę kolejny pomnik leśnych bohaterów - pomnik ufundowany przez okolicznych mieszkańców, a upamiętniający partyzantów mających bazę w lasach masywu Policy. 


Dużo tej wojennej historii schowanej w Lasach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz