Analytics

English blog

Snufkin - my blog in English

Hello English speakers , My blog is in Polish and it will stay that way. You can use the Google translate widget provided. This said, I have...

4 sie 2020

GSB - Etap 14: Krościenko - Turbacz

Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.

Po spacerku do Krościenka, dzisiaj dzień będzie długi, 32km na Turbacz. Umownie, bo nocleg w schronisku na Turbaczu, które idąc ze wschodu jest przed szczytem. To chyba najtrudniejszy odcinek mojego GSB - trzeci pod względem długości ale pierwszy w sumie podejść (1847m) - zostawia inne, w tym ten z Babią Górą daleko w tyle. 


Śniadanie o 5:00, 5:50 ruszam z bazy, 6:00 lotny start z mostu w Krościenku. Jest ciepło - pomimo wczesnej pory idę w t-shirt’cie. Ale jeszcze nie zdążyłem wyjść z Krościenka gdy zaczyna padać, zakładam kurtkę. 

Dzień wcześniej zrobiłem rekonesans i idę pewnie. W Krościenku brakuje strzałek kierunkowych. Za mostem na rondzie w prawo, przechodzimy na drugą stronę, przekraczamy potok i następnie pierwsza w prawo - ulica, jakże by inaczej - Lubań. 


Bardzo szybko nabieram wysokości i za chwile oglądam Krościenko z góry. Mam na jednym zdjęciu Beskid Sądecki, Pieniny oraz Gorce. W tych ostatnich biegnie cała moja trasa. 


Po chwili dopada mnie cień mgły - najpierw łagodnie otula, po chwili ostry i chłodny. Trzeba zmienić ubranie - po raz pierwszy na GSB druga warstwa i jeszcze kurtka. I tak do Lubania. 



Zatrzymuję się na  chwilę przy „grzybku” i studiuję tablicę ze szczytami które mógłbym oglądać gdyby nie chmura. Później, w paśmie grzbietowym Lubania uda mi się zobaczyć Tatry ale mocno zachmurzone i na zdjęciu nie widać dobrze. Tu trzeba wrócić w weekend w środku Złotej Polskiej Jesieni. Już planuję ;-)

Idę dalej. Deszcz ustaje, a w zasadzie jestem już w chmurze, ponad deszczem. I robi się tajemniczo i magicznie. 



Miałem apetyt na widok z wieży na Lubaniu. Ale wieżę najpierw ... usłyszałem a potem zobaczyłem. Chmura z wieży wygląda tak samo jak chmura pod wieżą, więc nie wchodzę. 


Za chwilę pierwsze strome zejście - dopiero tu, po 3 godzinach marszu - rozkładam kijki. I niespodzianka - ostry cień mgły znika i robi się ciepło. Najpierw kurtka a później także druga warstwa lądują w plecaku. Spotykam Mateusza - wędrowca obieżyświata i jakiś czas idziemy razem. 

Mamy widok na Tatry i jezioro Czorsztyńskie. Pogoda nie jest do zdjęć, ale coś udaje się uwiecznić. 



Mateusz schodzi niebieskim do Huby, ja dalej czerwonym idę sam.

Trochę obawiałem się tego odcinka, ale mam dobre tempo. Chyba dzięki chłodnej pogodzie na początku. Na Lubaniu jest po 3:15 od wyjścia a na przełęczy Knurowskiej po 7:15. Całość zajęła mi zaskakujące 9:55h, a spodziewałem się 11-12 godzin. 

Po drodze mijam Studzionki - sioło Ochotnicy, które wchodzi głęboko w masyw Lubania. Jeśli nie chcecie / nie możecie wchodzić od Krościenka, to jest to dobry punkt startu. Można wrócić szlakiem na Lubań albo iść na Turbacz. W tym drugim przypadku nie dajcie się zwieść trasie rowerowej która obchodzi trawersem dwa wzniesienia - droga rowerowa jest owszem łatwiejsza, ale omija dwa fantastyczne punkty widokowe. 




Szlak schodzi ostro w dół - do przełęczy Knurowskiej z drogą asfaltową (i przystankiem PKS) wcinającą się w Gorce i oddzielającą pasmo Lubania od Turbacza. Na przełęczy mogę poznać historię walk w I Wojnie Światowej - przebiegał tu front wschodni. Wielu Polaków walczyło po obu stronach (Rosja i Austro-Węgry) i wielu zginęło w tej bezsensownej wojnie. Ale pamiętajmy, że w tej wojnie wykluła się Niepodległa Polska. Dobrze, że lokalne władze pamiętają i informują turystów. 



Od przełęczy Knurowskiej niewiele pamiętam poza mozołem wspinaczki w upale i smakiem jagód - zbieranych bez schylania się, tuż przy szlaku. Fakt że są tak łatwo dostępne jagody świadczy o „popularności” tego szlaku. I dobrze, mam je dla siebie. 

Na granicy Gorczańskiego Parku Narodowego odwracam się za siebie i widzę Lubań - jak to daleko, ja naprawdę tyle przeszedłem? - oraz teoretycznie Tatry. Mocno zachmurzone. I te chmury idą na Turbacz (oblepiły go gdy piszę ten blog), więc dopijam resztkę wody (ze źródeł mineralnych w Krościenku - smak hmm... specyficzny) i idę żwawo do schroniska. Przed nim Hala Długa, z pięknym - teoretycznie - widokiem oraz prawdziwą bacówką i prawdziwymi owcami (projekt GPNu). Przyjemna miękka trawa i ... odchody owieczek pod nogami. 




Wreszcie schronisko i zasłużony placek po zbójnicku i dobre Gorczańskie piwo. No i oczywiście "widok" z Turbacza (schronisko) się należy... Pogoda z upalnej zmieniła się na mgliście-mżawkową i z planowanego zachodu słońca nic nie wyszło. 




Podsumowanie:

Data przejścia: 04.08.2020
Długość: 31,9km
Mój czas przejścia: 9:55h (brutto, łącznie z postojami)
Suma podejść: 1847m
Szczyt dnia: Lubań, 1211m n.p.m

<<< Etap 13 ---------- Etap 15 >>>

Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.

3 komentarze:

  1. Widoki zacne, obydwa, i to z mgiełką i to z mgłą ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A przy okazji, z jakiej mapy korzystasz na trasie?
    (gdy nie ma zasięgu i nie pytam o papierową)

    OdpowiedzUsuń
  3. mapa-turystyczna.pl, mapy mam offline

    OdpowiedzUsuń