Analytics

English blog

Snufkin - my blog in English

Hello English speakers , My blog is in Polish and it will stay that way. You can use the Google translate widget provided. This said, I have...

16 sie 2020

GSB - Epilog: Halicz

Niedawno skończyłem GSB, idąc ze wschodu na zachód. Już w okolicach Krynicy Zdr. wiedziałem, że muszę wrócić na do Wołosatego i wejść na Halicz. Najlepsze miałem na przystawkę. Wykorzystałem więc 3 pozostałe dni urlopu, zabrałem znajomych i mając Wisłoczek za bazę, zorganizowałem wyjazd do Wołosatego. Przeszliśmy pętlę czerwonym na Rozsypaniec, Halicz i pod Tarnicę, po czym powrót niebieskim do Wołosatego. 

Jedziemy dość późno (obowiązki gospodarskie naszych gospodarzy w Wisłoczku) i na parking w Wołosatem docieramy ok 10:30. Parking, opłaty BdPN i o 11:00 ruszamy na szlak. Jest piątek, 14.08.2020, ludzi sporo, ale większość idzie od razu niebieskim na Tarnicę. Szlak czerwony na Przełęcz Bukowską nie jest pusty, ale ludzi zdecydowanie mniej. To szlak dla koneserów, jest sympatycznie. Dla 3 z moich znajomych to pierwszy raz w Bieszczadach, dla 2 to powrót po ponad 30 latach. Ja z racji niedawnego ukończenia GSB, pełnię rolę przewodnika.

Dzień jest upalny, choć na niebie widać deszczowe chmury. Moja mała grupka dzieli się na 2 trójki i niespiesznie idziemy w stronę Bukowskiej. Jest czas na zdjęcia z punktu widokowego przy granicy.

Wiata na Bukowskiej to dobry punkt na krótki odpoczynek. Akurat gdy do niej wchodzimy, zaczyna padać, a w oddali słychać pomruk burzy. Obecność na Połoninach w czasie burzy jest niewskazana, jestem odpowiedzialny za moją małą grupkę, więc oceniam sytuację i postanawiam przeczekać. Mamy opcję bezpiecznego powrotu. Burza jest ewidentnie z boku, deszcz po ok 45min przechodzi w mżawkę. A ludzie schodzący z Halicza mówią, że na górze jest pogodnie, a chmury rozścieliły się nisko. Podejmuję więc decyzję, że idziemy w górę. I rzeczywiście - jeszcze przed szczytem Rozsypańca wychodzimy z chmury i cieszymy się dobrą pogodą, tak dobrą, że niektórym z nas doskwiera upał.

Deszcz odfiltrował niektórych wędrowców i chociaż nie mogę powiedzieć, że mamy Połoniny dla siebie, to ludzi jest mało. Wchodzimy na Rozsypaniec i Halicz. Ziemia jest sucha i spękana, tutaj nie padało (lub trochę pokropiło). W dole, po stronie ukraińskiej widać burzowe chmury. Możemy podziwiać cudowne, bezkresne widoki, prawie niezmącone zabudową. Bajka.

Schodzimy na przełęcz GOPR-owską. Gdzieś na trawersie Kopy Bukowskiej zauważam, że chmury z dołu zaczynają się podnosić. Idziemy więc szybciej, jeśli burza wraca, to lepiej, żeby nie zastała nas w tym miejscu. Chmura dosłownie rośnie w oczach, dotyka nas i po chwili jesteśmy w jej środku. Jest to skraj chmury, ale momentalnie robi się zimno, wilgotno i widoczność drastycznie spada. My jednak idziemy w stronę Tarnicy, a chmura wędruje zboczem w górę, przewala się przez Kopę Bukowską i Halicz i schodzi w drugą stronę.

Po chwili, tak szybko jak przyszła, chmura zostawia nas. Pod Tarnicę dochodzimy w słonecznej pogodzie. A zejście do Wołosatego jest wisienką na dzisiejszym torcie. Po deszczu zostały tylko kałuże na schodach (z tej strony musiało padać o wiele intensywniej niż pod Haliczem). Ciepło, ale nie upalnie, bezwietrznie i bezchmurnie a na dodatek ludzi już nie ma - jest już dość późno, a dodatkowo deszcze spędziły turystów na dół. Mijamy tylko kilka osób spieszących się na zachód słońca na Tarnicy.


Schodząc zostawiam moją grupkę z tyłu i mam moment "samotności przewodnika" Przyjemnie jest wędrować z przyjaciółmi, ale po GSB doceniam i smakuję takie momenty samotności. W pewnej chwili coś mi nie daje nie spokoju - zastanawiam się co jest nie tak. I dociera do mnie, że mój mózg reaguje niepokojem na niebieski szlak - przecież ostatnie tygodnie wędrowałem tylko czerwonym! :-)

Jestem na dole, czekając na przyjaciół rozkładam pelerynę (i potem zapomnę ją zabrać - może komuś się przysłuży...). Dla mnie ten wyjazd to cudowne zakończenie przygody z GSB - powrót na początek szlaku i znakomity epilog. Dla moich znajomych to pierwszy zachwyt Bieszczadami (lub odświeżenie wspomnień z młodości) i mam nadzieję, że będą tam wracali. Może ze mną, bo ja wrócę na pewno. W przyszłym roku planuję przejść GSB jeszcze raz, tym razem kończąc w Wołosatem. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz