Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.
Poprzednie 10 etapów GSB realizowałem weekendami. Dzisiejszy jest dla mnie pierwszym z 11 etapów, które chcę pokonać bez przerwy. Z tej okazji zamieniam plecak 30l na 65l. Przy okazji, w sekcji "W moim plecaku" mojego bloga będę opisywał mój ekwipunek.
Bardzo przyjemny odcinek. Pogoda idealna - stabilne 20°, nie za ciepło ale też na Jaworzynie nie trzeba było się ubierać. Sucho, bez błota i wygodny szlak bez przeszkód. Plus towarzystwo - dla mnie nowość - marsz z 8-latkiem (i jego tatą). Tempo oczywiście dostosowane do juniora. Ale i tak niezłe - 6:45 (Brutto, z postojami).
Start lotny spod pomnika Nikifora o 9:00. Późno jak na mnie, ale mamy luz - do przejścia 20km, jedno podejście pod Jaworzynę. Wcześniej, idąc z naszej bazy, uzupełniamy wodę z źródełka Ciurkacz.
W Krynicy trzeba uważać - przy skręcie szlaku z miast pod Krzyżową brakuje znaku - skręcamy w prawo w ulicę Halną.
Krzyżowa była tylko przygrywką do szczytu dnia - Jaworzyny. Wchodziłem +20kg temu zielonym i wydawał się stromy. Dziś czerwony wydał się lekki :-) choć na plecach trochę ciężaru jest. Warto się czasem obejrzeć - za nami panorama Krynicy i okolicznych gór.
Po drodze Diabelski Kamień, wg legendy rzucony przez diabła - skały faktycznie wyglądają jakby je ktoś tam zrzucił.
Wchodzimy na Jaworzynę. Dawida tata trochę holuje, trochę kijkami sobie pomógł. Potem dostał nowej energii i biegał po szlaku - w schronisku na Łabowskiej był pierwszy.
Nie kuszą nas szczytowe „atrakcje”. Siadamy sobie z boku, podziwiamy widoki (Tatry, można się dopatrzeć Bieszczad - ale te drugie to bardziej chcenie niż faktyczny widok)
Po Jaworzynie bajka - szlak prawie płaski, w lesie, idealna pogoda, bez błota i niewiele ludzi. I tylko pytania Dawida „daleko jeszcze”. Powinna być apka, która by przechwytywała takie pytania ;-)
Docieramy do schroniska na hali Łabowskiej. Prąd od 19::30 (wcześniej można komórkę ładować z paneli słonecznych, ciepła woda od 18:00, jak woda się nagrzeje. Jemy obiad - w zasadzie wybór ograniczony do pierogów i ... pierogów. I czatujemy na prysznic - ludzie zaczynają się schodzić a chcemy się załapać na ciepłą wodę. Udaje się.
W schronisku są malowidła ilustrujące Główny Szlak Beskidzki. Zasięg tu kiepski i zdjęcia ładują się wieki wiec nie pokażę całości. Próbka murali:
Na koniec próbujemy negocjować wczesne śniadanie - z proponowanej 8:00 schodzimy do 7:30 ale to dla nas i tak za późno. Przede mną 30km na Przehybę, a po drodze konkretne podejście na Radziejową z Rytra. Kupujemy naleśniki, zjemy rano zimne.
Podsumowanie:
Data przejścia: 1.08.2020
Długość: 19,5km
Mój czas przejścia: 6:45h (brutto, łącznie z postojami)
Suma podejść: 1037m
Szczyt dnia: Jaworzyna Krynicka, 1144m n.p.m.
Literka sponsor odcinka: Ł jak Łemkowie i jak Łabowska
Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz