- brak opłaty za parking
- brak opłaty za park narodowy
- zdecydowanie mniej uczęszczany szlak (na szczycie oczywiście spotkamy tłum Krowiarkowy...)
Na samym końcu posta kilka moich zdjęć. Nie będę ich komentował. Zamiast opisywać to co widać, napiszę jak tam dojechać i jak wejść.
Dla mieszkających w woj. Śląskim najlepszy dojazd jest przez Korbielów. Z Katowic to 124km (przez Bielsko i Żywiec), ok. 2:10h jazdy. Po przekroczeniu granicy jedziemy długą wioską "ulicówką" Oravska Polhora. Będzie znak "Slana Voda 3", za nim skręcamy w lewo (przed sklepem z "potravinami" Coop)
Jedziemy do końca, po prawej stronie będzie Chata Slana Voda, parkujemy na obszernym parkingu po lewej. Nikt nie będzie chciał od nas opłaty!
Moja trasa tworzy pętlę i jak zawsze idę w prawo. W takiej wersji będziemy najpierw na Diablaku a potem na Małej Babiej. Można odwrócić i dawkować sobie przyjemność wejścia na raty.
Jeśli wybierzecie moją trasę, to mając parking po lewej, a chatę po prawej, idziemy trochę prosto i skręcamy w prawo żółtym szlakiem. Ten szlak zaprowadzi nas prosto na szczyt. Początkowo wiedzie drogą szutrową, prawie płasko. I tu mała uwaga - Słowacy generalnie uważają turystów za osoby inteligentne i nie malują znaków co 200m. Jest długa prosta, idziemy przed siebie i nie przejmujemy się brakiem znaków. Po pewnym czasie dołączy szlak niebieski. Jak trzeba będzie skręcić (w lewo), to będzie wyraźna strzałka. Tuż przed wspomnianym skrętem jest Hajovna na Rovinach - Gajówka Hviezdoslava (wł. Pavol Orszagh - słowacki poeta) - małe muzeum poświęcone jego twórczości i osobie. W miejscu gdzie żółty szlak skręca w lewo, niebieski idzie dalej prosto drogą. No więc skręcamy i teraz już cały czas żółtym na Babią. Najpierw idziemy przez las, łagodnie pod górę. Aż do momentu przekroczenia strumyka (jest mostek) jest prosto i łatwo. Za mostkiem uważamy - najpierw w lewo, a potem ostro w prawo, pod górę. I tu robi się bardziej stromo, ale nic ekstremalnego. Ciągle bęziemy w lesie, który powoli zacznie zmienić się w kosodrzewinę. I gdy już na dobre wyjdziemy z lasu, warto patrzeć w prawo, trochę za siebie. Przy dobrej pogodzie widać Tatry.
Trochę powyżej granicy lasu jest dogodne miejsce do odpoczynku i niewysoka wieża widokowa. Stamtąd kolejne strome podejście i po chwili wyjdziemy na kamienistą drogę prowadzącą prosto na szczyt.
W czasie mojego wejścia zrobiliśmy sobie fotki na szczycie, ale chwilę potem zmykaliśmy w dół (szlak czerwony-niebieski-zielony), bo zbliżała się burza. Uważamy na Przełęczy Brona - czerwony szlak (część naszego Głównego Szlaku Beskidzkiego) skręca w prawo na Markowe Szczawiny. Idziemy w tym miejscu prosto, szlakiem niebieskim i zielonym. Powrót przez Małą Babią, czerwonym szlakiem (słowackim, nie łączy się z GSB) i tu nas trochę zmoczyło, ale sama burza przeszła bokiem. Rozpadało się na dobre dopiero jak wsiadaliśmy na parkingu do auta.
Po wędrówce wypadałoby dobrze zjeść - można albo w Chacie (uwaga - mogą nie przyjmować kart, warto mieć parę EURO), albo tak jak my - zatrzymać się w Korbielowie w drodze powrotnej do domu.
I na koniec obiecane fotki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz