Analytics

English blog

Snufkin - my blog in English

Hello English speakers , My blog is in Polish and it will stay that way. You can use the Google translate widget provided. This said, I have...

18 wrz 2020

Pętla z Brennej: Klimczok - Błatnia

Ruszając z Palowic o 9:15 mam być z powrotem najpóźniej na 16:00. Szkoda pięknie zapowiadającej się soboty, więc planuję krótki wypad w Beskid Śląski. Biorąc pod uwagę dojazd z i powrót do Palowic, zostaje mi jakieś 5h na góry. Wybór pada na pętlę z Brennej: Klimczok - Trzy Kopce - Błatnia:

Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę powrót chodnikiem wzdłuż Brennej na parking. Myślę więc o takiej trasie - zejście z Błatnej stokówką przez las zamiast szlakiem:


- która skróci pętlę, oszczędzi mi dreptania wzdłuż szosy przez pół Brennej (4km) oraz pozwoli zahaczyć o Krzyż Zakochanych. Jak się okaże, dwa pierwsze cele zrealizuję perfekcyjnie, trzeci  mi umknie. Ale po kolei.

W Brennej na parkingu na końcu ul. Bukowej (przed pętlą PKS). Parking obszerny, szerokie miejsca, wyłożony kostką chodnikową. I darmowy. Brawo dla włodarzy Brennej - takich parkingów w miejscowości jest co najmniej 4, w tym 3 na końcu wsi, skąd zaczyna się żółty szlak na Klimczok.



Pierwsze km asfaltem, najpierw szosą, potem szlak skręca w las, ale dalej asfalt. Dopiero przed Karkoszczonką zaczyna się szlak z prawdziwego zdarzenia. Z Brennej Bukowa do Karkoszczonki dochodzę w 30min (znak pokazuje 1h).




Z Karkoszczonki na Klimczok zaczyna się bardziej strome, kamieniste podejście. Trzeba nabrać wysokości, bo przecież Klimczok to "kawał góry" - 1117m n.p.m. Po drodze otwiera się widok najpierw na Skrzyczne, potem Tatry. Ten kawałek szlaku (czerwony) to fragment pętli wokół Szczyrku - nazwanej imieniem S. Huli. Ale nie sympatycznego skoczka narciarskiego Stefana, a Stanisława - wieloletniego prezesa PTTK w Szczyrku. 

Na Klimczoku melduję się punktualnie w południe - 1:35h po starcie z Brennej. Schronisko omijam, ale na szczycie spędzam trochę czasu - najpierw w specyficznym "ogródku kamieni" przytarganych przez bielski oddział PTTK z różnych szczytów z całego świata... wśród których jest i "szczyt Gdańska", 96m n.p.m.). Ogródek ten zwiedziła też Ingegjerd (gość bloga) w czasie swojej pierwszej górskiej wycieczki






...potem nie mogę oderwać wzroku od widoków - pięknie widać Tatry wysokie, pomiędzy Babią Górą po lewej a Pilskiem po prawej.

zdjęcie z aplikacji World Peaks




Idąc grzbietem z Klimczoka na Błatnią szukam Pani Jesieni - może chociaż gdzieś płaszczem drzewa musnęła... Ale nie, wszystko dookoła zielone. Czerwona jest tylko kalina. Piękne mamy lato tego roku (to przecież już ostatni weekend tego lata!).



Na rozległej hali pod Błatnią bezskutecznie szukam drogi odchodzącej w lewo - do Krzyża Zakochanych i Brennej. Dochodzę do schroniska i wiem, że jestem za daleko (Google pomaga). Idąc z powrotem, dostrzegam trawiastą "drogę" odchodzącą w prawo (patrząc od schroniska). Najpierw ledwo widoczna, potem przechodzi w leśną stokówkę. Ta droga nie jest oznaczona szlakiem, więc trzeba uważać. Zejście do Brennej nie stanowi większego problemu (trafiam na ulicę Jaworową), ale Krzyża Zakochanych nie znajduję. Dopiero w Brennej, po drodze na parking na Bukowej odnajduję dwie tabliczki wskazujące ten krzyż - lokalna ścieżka, bez oznaczeń. Muszę  jechać po tatę do Palowic i nie mam czasu na powrót, postanawiam więc wrócić "kiedyś" i poszukać tego krzyża. Jest to pamiątka zakochanych, których rodzice zmusili do rozstania (historia z 1936r).

Po drodze, schodząc ulicą Jaworową natrafiam na miejsce zbrodni...


Do parkingu docieram o 14:45, czyli 4:20h po wyruszeniu. W sam raz by zdążyć na 16:00 do Palowic.

Data przejścia: 19.09.2020

Edit: 31.10.2020, idąc z Brennej, udało mi się trafić na Krzyż Zakochanych. Opis ścieżki oraz jak potem trafić w nieoznakowanym terenie do żółtego szlaku Błatnia - Klimczok w tym poście.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz