Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.
Dzień zaczynamy od porannego spektaklu „wschód słońca z Babią Górą”. Pobudka o 4:20 i marsz na Pilsko. Czy to jest kryzys wieku średniego? Jako 20-latek nie robiłem takich rzeczy. Życie zaczyna się po 40-tce!
A propos 40-tki - wędrowanie w wieku 40+ ma ten plus, że etap z metą w mieście można skończyć w komforcie pensjonatu, prywatną łazienką (miła odmiana po schroniskach) i pokoju z tarasem - w tym przypadku Melaxa w Węgierskiej Górce. A co, trochę luksusu się należy!
Idziemy z górki do Górki, Węgierskiej. Tyle razy ty byłem i zawsze zastanawiałem się dlaczego "Węgierska". No i wreszcie sprawdziłem; wg Wikipedii:
Pierwsze wzmianki o Węgierskiej Górce pochodzą z 1477 roku, kiedy doszło do zatargów granicznych między królem Polski Kazimierzem Jagiellończykiem, a królem Węgier Maciejem Korwinem. Mówi o tym legenda: Węgrzy, którzy mieli wielki apetyt na Żywiecczyznę, aby nie popełnić krzywoprzysięstwa, świadczyli, że im jest przynależna ziemia, na której klęczą (po uprzednim uzupełnieniu nogawic ziemią z Węgier, rzeczywiście klęczeli na ziemi węgierskiej). Fortel ten się nie udał, a z ziemi z nogawic spodni usypano „górki” – stąd, według legendy, wywodzi się nazwa Węgierska Górki.
Zagadka rozwiązana, schodzimy. Początkowo bajka - jest ciepło, ale jeszcze nie upalnie, duże fragmenty lasem, prawie płasko. Idziemy szybko - Bogdan ma pociąg o 15:40 i dyktuje tempo.
Po krótkim postoju pod Rysianką (oczywiście jesteśmy odporni na pokusę wejścia do środka) musimy zwolnić, robi się bardzo gorąco. Na dodatek szlak pod Romanką i dalej za Słowianką jest mocno błotnisty. A przy okazji, wiedzieliście o „perci pod Romanką”? ;-)
Aż do Żabnicy nie miałbym o czym pisać (gorąco, mało cienia, błoto), gdyby nie napotkane stado owiec - schodzimy im z drogi, bo barany i kozy mają rogi a my nie mamy ochraniaczy na łydki (i tego...)
Ostatnie km szosą. w Żabnicy bez chodnika, w Węgierskiej Górce już lepiej. Szybka fotka przy muzeum polowym i idziemy na dworzec PKP. Mamy 40min do pociągu (czyli zeszliśmy w 6:05), fundujemy więc sobie lody z Czernichowa. Korzystamy z promocji i bierzemy po 3. Do pociągu jeszcze parę minut, więc wchłaniany kolejne 3...
Bogdan na pociąg, ja do Melaxy. Super komfort po noclegach schroniskowych. Minusem są poprawiny po weselu... mam nadzieję, że górale nie będą balowali do rana... Jem w restauracji w pensjonacie, goście weselni mają oddzielną parę, ale wychodzą do ogródka. Trochę dziwnie wyglądam w towarzystwie eleganckich pań i panów. Ale po 40-tce nie trzeba się już przejmować co ludzie powiedzą. Zamawiam półmisek z grilla i warzywa z wody. Nie samymi lodami żyje człowiek.
Wszystkiego Najlepszego dla Młodej Pary!
Podsumowanie:
Data przejścia: 09.08.2020
Długość: 23,1km
Mój czas przejścia: 6:05h (brutto, łącznie z postojami)
Suma podejść: 571m
Szczyt dnia: m n.p.m.Hm... był jakiś? Może Pilsko zaliczę, pomimo, że nie leży na GSB - ale byłem na szczycie dwa razy w ciągu 8 godzin - na zachodzie i wschodzie słońca.
Literka sponsor odcinka: Ż jak Beskid Żywiecki
Post w ramach opisu mojego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego w 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz