Analytics

English blog

Snufkin - my blog in English

Hello English speakers , My blog is in Polish and it will stay that way. You can use the Google translate widget provided. This said, I have...

16 lis 2020

Bliskie spotkanie z niedźwiedziami w Bieszczadach

Co jakiś czas media donoszą o bliskich spotkaniach z niedźwiedziami w Bieszczadach czy Beskidzie Niskim. W 2017 elektryzowała wiadomość o turystach, którzy w obronie własnej zabili młodego niedźwiadka w Tatrach. 

Trzeba na wstępie powiedzieć, że niedźwiedzie nie polują na ludzi. Ale natłok turystów sprawia, że misie przyzwyczajają się do naszej obecności i odkryły, że człowiek nosi ze sobą (albo zostawia na szlakach) stosunkowo łatwo dostępne jedzenie. I tu pojawia się problem - niedźwiedzie wiedzą, że w koszach na śmieci można się najeść. Te bardziej odważne próbują dostać się do namiotów czy nawet plecaków.

Informacje takie wpadają w jedno ucho, wypadają drugim. Dopóki nie usłyszmy opowieści od kogoś kogo sami znamy. Wtedy zdajemy sobie sprawę z realności zagrożenia.

Post piszę pod wpływem historii blogerki-podróżniczki, Stephanie z Niderlandów (tak obecnie brzmi poprawna polska nazwa, nie używamy już popularnej nazwy "Holandia"). Stephanie prowadzi blog BudgetBucketList. We wrześniu 2020 postanowiła przejść nasz Główny Szlak Beskidzki, od Wołosatego do Ustronia. Poznaliśmy się wirtualnie za pośrednictwem FB-owej grupy "Ochotnicy na Główny Szlak Beskidzki w 2020 i 2021 roku" i ze względu na moje wcześniejsze doświadczenie na tym szlaku, zacząłem Stephanie pomagać w planowaniu i pozwoliłem sobie udzielić paru rad. Między innymi przekazałem, żeby nie biwakować na dziko w Bieszczadach ze względu na realne zagrożenie ze strony niedźwiedzi.

Tak się jednak złożyło, że Stephanie i jej towarzysz nie zdążyli przed zmrokiem (rzecz dzieje się we wrześniu, już po 18:00 robi się ciemno) przejść z Ustrzyk Grn do Smereka i noc zastała ich gdzieś powyżej Wetliny. Postanowili założyć biwak (dbając by nie zostawiać po sobie śladów) na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Gdy byli zajęci rozbijaniem namiotów, w ciemności usłyszeli pomruk niedźwiedzia, potem drugiego. I to całkiem blisko. Stephanie jest doświadczoną podróżniczką, więc podjęła najlepszą możliwą decyzję - zwinęli obóz i robiąc maksymalnie dużo hałasu, zeszli na camping do Smereka. Skończyło się na stresie i historii do opowiedzenia.

Dlaczego ta decyzja była dobra? Zostanie na noc prawdopodobnie skończyłoby się wizytą niedźwiedzi. Tak jak wspomniałem, misie dla zasady nie atakują ludzi, ale mogłyby skorzystać z okazji do "darmowego bufetu". Próbując dostać się do jedzenia, misie zniszczyłyby namioty i plecaki i pewnie poturbowałyby pechowych turystów. Inna opcja - nie spać całą noc i czuwać w gotowości do obrony - nie byłaby rozsądna. Niedźwiedź widzi w ciemności lepiej niż my a nikłe światło czołówki pomaga im, a nie nam. No i przede wszystkim 2 osoby nie miałyby wielkich szans z co najmniej dwoma niedźwiedziami.

Salomon w biblijnej księdze Przypowieści (Przysłów) 22:3 pisze:

Przezorny, widząc niebezpieczeństwo, ukrywa się, lecz prostaczkowie idą naprzód i ponoszą szkodę

Niedźwiedź musiałby być bardzo zdesperowany aby napadać na robiących dużo hałasu turystów. Na szczęście wrzesień jest ciepły i w górach jest jeszcze sporo łatwiejszego do zdobycia pożywienia. A może te niedźwiedzie czytały wspomniany na wstępnie artykuł na RP.pl i wolały nie ryzykować? :-)

Tutaj historia opowiedziana przez Stephanie (po angielsku).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz