Analytics

English blog

Snufkin - my blog in English

Hello English speakers , My blog is in Polish and it will stay that way. You can use the Google translate widget provided. This said, I have...

30 wrz 2020

O sobocie, którą przeżyłem dwa razy

We wrześniu 2018 miałem bardzo ciekawą delegację. Najpierw przeprowadzenie szkolenia w Malezji, a w kolejnym tygodniu udział w szkoleniu w USA. Gdy się o tym dowiedziałem, wiedziałem, że teraz albo nigdy - jeśli całość polecę konsekwentnie na wschód, zrealizuję podróż dookoła świata!. Powrót do domu z Malezji po to by przespać jedną noc i przepakować walizkę nie miał sensu. A z Kuala Lumpur do Detroit jest tak samo daleko przez Frankfurt jak przez Tokyo. Kosztowo dla firmy ta druga opcja była lepsza, więc poprosiłem o połączenie obu delegacji w jedną.

Zanim dojdziemy do soboty, którą przeżyłem dwa razy, fotki z lotniska w Singapurze, gdzie miałem przesiadkę oraz nie może zabraknąć Petronas Tower z Kuala Lumpur - przez pewien czas najwyższego budynku na świecie.

Lotnisko Changi w Singapurze rok w rok wygrywa rankingi na najlepsze lotnisko na świecie. Zasłużenie. Na lotnisku są ogrody (w tym tropikalny ogród motyli), basen, wewnętrzny hotel oraz można skorzystać z darmowej wycieczki objazdowej po Singapurze (jeśli mamy odpowiednio długi czas przesiadki).



Petronas Towers - ikona Kuala Lumpur - to dwie bliźniacze wieże o wysokości 452m. Od momentu oddania w 1998r do 2004, były najwyższym budynkiem na świecie, a do dzisiaj pozostają najwyższym podwójnym budynkiem. 

Teraz do sedna. Lecę japońskimi liniami ANA z Kuala Lumpur przez Tokyo Narita do Chicago a potem jeszcze krótki lot United Airlines do Detroit. Najciekawszy był ten środkowy fragment. Najpierw przylot na lotnisko Narita. Mocno pada, a mamy pozycję na płycie lotniska i dowóz autobusem do terminalu. Gościnni i praktyczni Japończycy podstawili autobus możliwie blisko trapu samolotu, a w przerwie stała pani z ogromnym parasolem, tak żeby pasażerowie nie zmokli (dużo latam (-łem..) ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem - tak traktuje się VIPów, a nie zwykłych pasażerów!).

Samolot z Narita do Chicago startuje o 17:00 lokalnego czasu, w sobotę 29.09.2018. Trasa prowadzi na północ, w stronę Alaski. Po drodze, prawie dokładnie o północy, przecinamy linię zmiany daty. Oznacza to, że na moim zegarku są dwie minuty po północy w niedzielę, 30go września, ale zegary w samolocie są przesuwane o 24h do tyłu i jest 0:02 w ... sobotę 29.09.2018. Dzień świstaka? 

Słońce wschodzi na wschodzie (ale odkrycie...), a więc najpierw wschodzi dla Nowo Zelandczyków, Australijczyków, obywateli krajów azjatyckich, potem dla Europy (latem dla nas 12 godzin po NZ i 7 godzin po Japonii) i Afryki a na końcu dla obu Ameryk. Ale co zrobić gdy różnica czasowa urośnie do 24h? Od tego jest linia zmiany daty. Podróżując ze wschodu na zachód (np. z USA do Japonii), "tracimy" jeden dzień i przesuwamy zegarki 24h do przodu. Natomiast w drugą stronę, tak jak ja miałem okazję, "zyskujemy" jeden dzień i cofamy zegarki o 24h. Kto pamięta Phileasa Fogga z "W 80 dni dookoła świata" ten będzie wiedział, że dzięki podróżowaniu na wschód główny bohater wygrał zakład. 

Do Chicago docieram w sobotę 29.09.2018 o godzinie 14:00 czasu lokalnego, czyli 3 godziny przed wylotem z Tokyo...

Na zakończenie klika fotek z Detroit. Miasto po przejściach (bankructwo, odpływ ponad połowy mieszkańców) wraca powoli do życia. Świadectwem tego powrotu są przyjemne bulwary na rzeką Detroit.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz